"Jeżeli mamy z sobą żyć, to, pudlu, przestań wyć" - tak w bardzo starym polskim przekładzie brzmi fragment tragedii Goethego o doktorze Fauście, w którym to fragmencie wędrującemu podmiejskimi błoniami i pogrążonemu w posępnych rozmyślaniach mędrcowi szatan-Mefistofeles jawi się zrazu pod postacią czarnego pudla. I rzeczywiście: tegoż pudla, w jak najbardziej realistycznym kształcie biegającego po scenie, mogliśmy niedawno oglądać w Teatrze Wielkim w Warszawie podczas przedstawienia "Potępienia Fausta", wystawionego tu dla uczczenia 200-lecia urodzin Hectora Berlioza w koprodukcji z Operą w Los Angeles, gdzie spektakl ten zaprezentowano już we wrześniu ubiegłego roku. Pudel ów jednak (kreowany naturalnie przez młodego akrobatę) to jedyny bodajże prawdziwie realistyczny element tego przedstawienia, które za sprawą znanego niemieckiego reżysera i zarazem scenografa Achima Freyera w całości niemal pogrążone było w daleko posun
Tytuł oryginalny
Potępiony Faust w świecie marionetek
Źródło:
Materiał nadesłany
Ruch Muzyczny nr 3