Stało się już tradycją, że istotnym powodem wyjścia do Teatru Starego jest nazwisko raczej reżysera niż autora sztuki. Oglądamy Jarockiego, Lupę, Grzegorzewskiego czy Wajdę, na drugim dopiero miejscu myśląc o Gombrowiczu, Musilu czy Tołstoju. Wystawione właśnie na dużej scenie "Wesele" jest znów bardziej "Weselem" Wajdy niż Wyspiańskiego. I dzieje się tak poniekąd na przekór zamiarom reżysera, który w przedpremierowych wypowiedziach akcentował wierność tekstowi i swoje podporządkowanie rytmowi wiersza Wyspiańskiego. Dramat ten bowiem jak chyba żaden inny polski tekst sceniczny, łączy w sobie wizyjność, dynamikę akcji i potoczysty, jędrny wiersz. Na pierwszej próbie Andrzej {#os#2589}Wajda{/#} opowiadał anegdotę o Elii Kazanie, który po obejrzeniu filmowej wersji "Wesela" dopytywał się, skąd Wajda wziął tak świetnego scenarzystę. Są w tej sztuce wszystkie elementy genialnego dzieła scenicznego. Jest wreszcie "Wesele" od prem
Tytuł oryginalny
Potęga wiersza
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Małopolska Nr 29