"Kram z piosenkami" Leona Schillera w reż. Cezarego Tomaszewskiego w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Michał Centkowski w Newsweeku.
Dziedzictwo Leona Schillera to nie tylko teatr monumentalny. To także błyskotliwa pochwała śmiechu - rubasznego i oczyszczającego. Temu celowi służył "Kram z piosenkami" ludu polskiego, zebranymi i ułożonymi przez Schillera w teatralne widowisko. Choć Cezary Tomaszewski na deskach Teatru Powszechnego zręcznie przenosi ów kram w ponurą dość teraźniejszość, udaje mu się ten rabelaisowski pierwiastek ocalić. Twórcy, mając świadomość obcowania z dziełem tyleż klasycznym, co odrobinę archaicznym, bawią się tym dziedzictwem na scenie. Obnażają kulisy procesu twórczego i swą - chwilami dość alternatywną - muzykalność. W ślad za oryginałem spektakl podzielony jest na kilka zaskakująco współczesnych śpiewających obrazków. Ludowe pieśni w świetnych aranżacjach Weroniki Krówki brzmią dowcipnie i świeżo. Piosenka o "Zajączku" zgrabnie kpi z Rzeczpospolitej Myśliwskiej Ministra Szyszki, znakomita Anna Ilczuk prowokuje widzów figlarną "Zosi�