Widowiska Wilsona na 30-lecie Solidarności okazało się tak skandalicznym niewypałem, że ojcu Ziębie przyjdzie za to zapłacić funkcją. Ale czy jego odejście, poza uspokojeniem krytycznych głosów w niewygodnym przedwyborczym czasie, rozwiązuje problem tego, jak kultywować żywą zbiorową pamięć Solidarności? - pyta Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Ojciec Maciej Zięba dyrektorem Europejskiego Centrum Solidarności został w 2007 roku. Przez te trzy lata udało mu się zdziałać, nie zapominajmy, wiele dobrego. Z sukcesem rozstrzygnięto konkurs architektoniczny, bez zakłóceń przebiegł konkurs na scenariusz wystawy. Trudno byłoby tu wyliczać wszystkie konferencyjne i edukacyjne działania. Niewiele się o nich mówi, bo znalazły się w cieniu imprez, których ECS stał się organizatorem jakoś tak z rozpędu. Do organizowania wielkich ludowych zabaw trzeba pewnej specjalnej kompetencji, a nie tylko zapału i odwołań do jakże słusznych idei. Tej akurat kompetencji ECS zabrakło. Dochodziło już zresztą z tego powodu do utarczek słownych między naszą gazetą a ECS. Pytaliśmy na przykład, jaki sens miało organizowanie wszystkich tych zabaw Festiwalu Solidarności, skoro cieszyły się one tak umiarkowanym zainteresowaniem? Ale poczucie słuszności, które kierowało ojcem Maciejem Ziębą przy organizowaniu ty