Polska kultura jest zawłaszczona przez krzykliwą garstkę uzurpatorów, którzy nie mają zamiaru budować pozorów kultury narodowej. Nadeszła pora na głębszą refleksję nad tym, kto i jak opowiada o naszych czasach, co pozostanie po naszych pokoleniach dla potomnych - pisze Witold Gadowski w Gazecie Polskiej.
Bez zmiany postaw niepodległościowców wobec kultury jeszcze długo biernie będziemy się przyglądać temu Jak nasze dzieci mówią językiem antykultury powitej około 1968 roku W polskiej przestrzeni publicznej dyskurs publicystyczny zaczyna się powoli równoważyć. Niepodległościowi publicyści z łatwością radzą sobie z propagandowymi konstruktami kosmopolitów O wiele gorzej jest w polskiej kulturze. Surogat kultury - stworzony w PRL - znakomicie został uzupełniony przez tzw. salon Trzeciej RP i do dziś sfera polskiej kultury zawłaszczana jest przez garstkę ludzi wstydzących się Polski i polskości. Kultura została bezczelnie zawłaszczona przez środowiska Adama Michnika i Jerzego Urbana. Tradycyjnie najmocniej neomarksiści biją się o wpływ na publiczne fundusze płynące na produkcję filmową. W dziedzinie filmu post-Sowieci niczego bez walki nie oddadzą, znają bowiem starą maksymę Lenina o tym, że film jest najważniejszą ze sztuk. Zły system