"Krzyczcie, Chiny!" Sergiusza Tretiakowa w reż. Pawła Łysaka w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku Gazecie Prawnej.
Spektakl "Krzyczcie, Chiny" broni się energią jak z rockowego koncertu oraz wspólnotową kreacją aktorów. Gorzej z odpowiedzą na pytanie, po co wystawiać dziś sztukę radzieckiego futurysty? Do niedawna tytuł ten umieli rozszyfrować jedynie historycy teatru, przede wszystkim ci specjalizujący się w twórczości Leona Schillera. Słynny inscenizator wystawił utwór Siergieja Tretiakowa najpierw we Lwowie, potem w Łodzi, a wreszcie w Warszawie, czyniąc z tych głośnych spektakli z początku lat 30. poprzedniego wieku główne ogniwo swego "Zeittheater" - teatru współczesnego. Przedstawienie stało się Schillerowskim pomnikiem i mitem, nikt jednak nie chciał po swojemu się z dziełem Tretiakowa zmierzyć. Dość powiedzieć, że widowisko Pawła Łysaka w Teatrze Powszechnym jest powojenną prapremierą "Krzyczcie, Chiny" w Polsce. Przypomnijmy, od spektaklu Schillera w warszawskim Ateneum minęło lat z górą 80. Pomysł był zatem karkołomny, bo dramat i dzi