Lubię to przedstawienie. Z pięciu "wielkich" dramatów Czechowa: "Płatonowa", "Czajki", "Wujaszka Wani", "Trzech sióstr", "Wiśniowego sadu" - najrzadziej zdarzyło mi się dotąd przejąć sceniczną interpretacją "Wujaszka Wani". Czy dlatego, że miałem osobistego pecha chodząc do teatru na Czechowa? Czy "Wujaszek Wania" najmniej mi przypadł do gustu, w czytaniu i oglądaniu? Czy teatr był najczęściej bezradny wobec tego właśnie tekstu dramatycznego Czechowa? No, nie wiem. I nie to jest w tej chwili najważniejsze. Chciałem po prostu wyjaśnić, że z prawdziwą przyjemnością oglądałem przedstawienie Jerzego Grzegorzewskiego na scenie Teatru Studio. I że tekstu "Wujaszka Wani" najmniej byłoby mi żal, gdybym miał się upominać o prawa integralnej własności autora do swego utworu. Od "Trzech sióstr" dzieli go z pięć mil literackiej doskonałości. Jeżeli zgodzić się, że są "Trzy siostry" arcydziełem. A chyba są. Zresztą jest to najbardziej
Tytuł oryginalny
Postscriptum
Źródło:
Materiał nadesłany
Dialog nr 8