- Dotknęliśmy już tak głębokiej konsumpcji, że świat został zupełnie wyzuty z jakiegokolwiek sensu. Nasze życie stało się infantylne. Teraz, po latach bezmyślnego produkowania i konsumowania, musimy znowu, jak w XIX wieku, zastanowić się nad naszym "dorobkiem" - mówi Joanna Szczepkowska. Aktorka sięgnęła właśnie po wybitny reportaż Swietłany Aleksijewicz i na jego podstawie wyreżyserowała "Czarnobylską modlitwę" w stołecznym Teatrze Studio.
Szczepkowska tak pisze na stronie teatru: "(...) Czarnobylska rzeczywistość stworzyła obraz nowego świata i nowego człowieka. Jednak ten obraz jest nie tylko katastroficzny. Świat po Czarnobylu dokonał przewrotu w naturze i w filozofii życia. Zaczyna się ujawniać siła intuicji wielkich i drobnych stworzeń. Ludzie dostrzegają wyraźniej swoją przynależność do natury. Jeśli z wybuchu tamtego reaktora można wyciągnąć jakikolwiek pozytywny wniosek, to jest nim wola życia, która podpowiada, jak pojąć, przetrwać i jak oswoić świat, który stał się karykaturą. Jak wygrać z apokaliptycznym doznaniem. Oglądając to przedstawienie, nie unikniemy potworności i tragizmu skutków katastrofy. Naszym zadaniem jest jednak pokazać to tak, żebyście wyszli z nadzieją, że wszystko ma moc odradzania. Żebyśmy - jak mówi autorka - doświadczyli wypowiedzianego czy też niewypowiedzianego uczucia, że dotknęliśmy czegoś nieznanego". Czarnobyl i nadzieja? Tak - prz