GDYBY KTOŚ CHCIAŁ KONIECZNIE ZAWIERZYĆ PRZESĄDOM, CZY SWOISTYM FLUIDOM MITOTWÓRCZYM, JAKIE GROMADZĄ SIĘ WOKÓŁ, LUB PRZENIKNĘŁY DO NIEPOZBAWIONEGO DRESZCZYKU SENSACJI, SPEKTAKLU ANDRZEJA WAJDY WEDŁUG SCENARIUSZA JOANNY OLCZAK-RONIKIER "Z BIEGIEM LAT, Z BIEGIEM DNI..." W STARYM TEATRZE - NIECH POSŁUCHA NAJPIERW OPOWIEŚCI, JAK SIĘ TO DLA MNIE ZACZĘŁO... A zaczęło się od spóźnionego o 8 dni zaproszenia na premierę prasową. Nie uczestniczyłem przeto w nocnym aż po sam świt trwającym widowisku, którego czas (ponoć i bohater całego przedstawienia) równy był prawie czasowi pracy, zgodnemu z normą zajęć większości placówek produkcyjnych i administracyjnych. Od czasów starogreckich, jak podają uczeni w piśmie, tak długich potyczek dramatycznych aktorów z widzami nie było. Wajda licząc się z różnym stopniem wytrzymałości odbiorcy, podzielił więc całość na trzy odcinki (dla mniej odpornych), aby podczas kolejnych trzech wieczorów zbierali w
Tytuł oryginalny
Pospolitość niepospolita?
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Południowa nr 104