Najważniejszy moment spektaklu to przejście od krytyki niewidzialnego i wszechmocnego wroga do krytyki społeczeństwa - o "V(F) ICD-10. Transformacje" w reż. Pawła Łysaka w Teatrze Polskim w Bydgoszczy pisze Borough of Islington z Nowej Siły Krytycznej.
To się zaczyna już w dzieciństwie. Od rodzinnych opowieści przy obiedzie. Potem jest szkoła. Podstawówka, liceum, studia. Uczy się nas rozumieć i budować uproszczone opowieści o historii. Przyzwyczajamy się do powierzchowności. Do kilku wydarzeń, iluśtam postaci i procesów, które niby rządzą tym, co się dzieje. Stół musi być okrągły, Mazowiecki oddzielony grubą kreską, Wałęsa z Noblem, a Balcerowicz odchodzący. To nam zwykle wystarcza. Zwykle, choć czasami trafi się inna gawęda. Taki opis, co niepasuje, co niby dotyczy znanych wydarzeń, a jednak pachnie nowością. Jednym z takich odmiennych spojrzeń na naszą historię jest spektakl "V(F) ICD-10. Transformacje" z bydgoskiego Teatru Polskiego. Na kameralną scenę idzie się długim białym korytarzem. Z jego końca widać scenografię - pierwsze fotografie. Na jednej jest mebel w kształcie małej litery "o". Kolejna to wizerunek naszego, a nie "ich", premiera z dłonią uniesioną w wiadomym geście