Niedawno, w zeszłym roku p. Teodozja Lisiewicz zadebiutowała w Londynie komedią pt. "Słoneczniki". Na tle naszej twórczości scenicznej sztuka ta była swego rodzaju rewelacją. Silnie odbijała od dotychczasowej programowej produkcji i była zręcznie, po kobiecemu, ale i ze znawstwem teatru zrobiona. Podbiła więc serca widzów i zyskała sobie nawet życzliwość tych krytyków, którzy swe probieże komediowe równają zawsze na ... Moliera lub Fredrę. Po przypomnieniu smaku tych jędrnych ziarenek słonecznikowych łatwiej nam będzie przejść do ...poślizgnięcia się sympatycznej autorki na... "Skórce od pomarańczy". Dała nam ona komedię, bodaj lżejszą od poprzedniej, ale tym razem pokusiła się o to, by w łupince pomieścić i "tło obyczajowe" i "pierwiastek dydaktyczny". Nic więc dziwnego, że łupina pękła na scenie, sok widzom pociekł po brodzie, a autorka po poślizgnięciu się będzie musiała się... pozbierać. Sztukę wystawił Teatr Polski im.
Tytuł oryginalny
Poślizgnięcie na "Skórce z pomarańczy"
Źródło:
Materiał nadesłany
Tytuł gazety nieustalony (Londyn)