Sztukom Szekspira na scenach przez trzy stulecia styl nadawał teatr epoki. I nasz teatr TV upodabnia słynne postaci, scenerię, a nawet język w coraz śmielej uwspółcześnianych przekładach do specyficznie telewizyjnego image szekspirowskiego świata. Przedstawienie "Poskromienia złośnicy" w reżyserii Michała Kwiecińskiego, w przekładzie Macieja Słomczyńskiego, może być przykładem takiej właśnie adaptacji, której atrakcyjność dla widza wynika nie z kunsztu stylizacji, ale przede wszystkim z żywej obecności aktora. To on przemienia stare anegdoty, nieprawdopodobne przygody w temat do refleksji nad naszym uwikłaniem w byt codzienny. Pierwsza z komedii Szekspira, utwór młodości poety, rozgrywa się w renesansowej Padwie, a więc w scenerii traktowanej w teatrach umownie lub z całym kunsztem scenograficznych imitacji. Osnową akcji jest wątek aktualny od stuleci, ponuro nazwany przez modernistów walką płci. Daleka jest jednak sztuka Szekspira
Tytuł oryginalny
Poskromienie złośnicy
Źródło:
Materiał nadesłany
Ekran nr 21