Wśród postawionych na odczepnego brudnożółtych, tandetnych ścianek Marka Brauna toczy się na kameralnej scenie w Sopocie ta komedia. Reżyserka Anna Polony miała pomysł na wciągnięcie pijanego chłopa z prologu do akcji, ale starczyło tego pomysłu na pierwszy tylko akt - i bynajmniej nie przejęła się niekonsekwencją. Gdy idzie o interpretację, mamy dość, co tu mówić, chamską opowiastkę, jak to pewien obwieś skutecznie wytresował sekutnicę. Jacek Mikołajczak i Dorota Kolak w rolach głównych wdzięczą się do widowni, reszta zaś prześciga się w farsowych chwytach (przy czym jeden może Igor Michalski robi to z jaką taką resztką wdzięku). O tym, że u Szekspira było zazwyczaj coś więcej niż burleska, nikt nie zamierza pamiętać. Rany Boskie, na jakie psy mógł zejść jeden z najlepszych niegdyś teatrów w kraju!
Tytuł oryginalny
Poskromienie złośnicy
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 38