Po "Nadobnisiach i koczkodanach" (1978) i "Pragmatystach" (1983) KRYSTIAN LUPA po raz trzeci na scenie Teatru im. Norwida w Jeleniej Górze zrealizował sztukę Witkacego. Tym razem również sięgnął po mało znany dramat "Maciej Korbowa i Bellatrix". Przypatrując się od prawie dziewięciu lat teatralnym poczynaniom Lupy nie tylko na jeleniogórskiej scenie dochodzę do wniosku, że od dłuższego czasu tworzy on jakby to samo przedstawienie, co podkreśla podobna, wciąż rozwijająca się - od przeestetyzowanej formy do pseudobezładu i przypadkowości - wizja plastyczna tworząca bardzo wydzieloną przestrzeń. Przeważnie jest to klatka. Do realizacji tego swojego, bardzo zamkniętego teatru Lupa dobiera takie teksty dramatyczne, które aktualnie najpełniej realizują jego myślenie. Robi spektakle gęste, alegoryczne, jakby celebrowane mające własny rytm i wymagające od widza, do którego reżyserowi nie zawsze udaje się przebić, ogromnego skupienia. Na spektaklu insce
Tytuł oryginalny
Posiedzenie u Lupy
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Robotnicza nr 16