Krakowskie życie teatralne jest dość uporządkowane i toczy się statecznie. Teatry potrzebują spokoju, jeżeli chcą porządnie pracować, ale przekłada się on zwykle na dość przeciętne przedstawienia. Od czasu do czasu przydałoby się nieco fermentu, coś poza owym środkiem. W tym roku jakoś nie było na ferment miejsca - pisze Joanna Targoń przy okazji plebiscytu Kulturalne Odloty.
Od pięciu lat teatralny rok w Krakowie kończy się Boską Komedią - przeglądem najlepszych przedstawień roku. Można więc spojrzeć na miejscowe życie teatralne z szerszej perspektywy, porównać z tym, co dzieje się gdzie indziej. W tym roku po raz pierwszy w konkursie nie brało udziału żadne krakowskie przedstawienie (w poprzednich latach brały udział i były nagradzane), co może dowodzić, że nie bardzo było w czym wybierać. Jedynie w sekcji Paradiso (młodzi reżyserzy, nowe przedstawienia) znalazły się spektakle Pawła Świątka ("Paw królowej" ze Starego Teatru i "Healter Skelter" z PWST) i Magdaleny Miklasz ("Ferdydurke" z PWST). Rzeczywiście młodzi reżyserzy - ledwo ukończyli studia, a już o nich głośno. Kolejne gorące nazwisko krakowskiej PWST to Ewelina Marciniak, na Boskiej obecna za sprawą "Zbrodni" według Gombrowicza z teatru w Bielsku-Białej i "Śmierci i zmartwychwstania świata" ze Starego Teatru. Ten spektakl akurat nie był udany, ale M