"Porwanie Baltazara Gąbki" w reż. Krystyny Krupskiej-Wysockiej w Teatrze im. Węgierki w Białymstoku. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.
Na scenie Węgierki stawili się niemal wszyscy, bez których nie byłoby całej historii porwania Baltazara Gąbki. Nawet samochód jeździł, jak należy. Tylko nonszalancji i ironii Pagaczewskiego zabrakło. A humor przepadł z kretesem Tak to już bywa z adaptacjami kanonicznych lektur dziecięco-młodzieżowych. Dorośli zwykle kręcą nosem, bo inaczej zapamiętali ukochane książki. Najmłodszych zaś, przyzwyczajonych do magii kina i telewizji, niespecjalnie kręcą teatralne środki wyrazu. W przypadku "Porwania Baltazara Gąbki" Stanisława Pagaczewskiego zadanie jest podwójnie trudne, bo to przecież powieść drogi. I choć twórcy najnowszego spektaklu w Teatrze Dramatycznym pomysł na ominięcie podróżniczych perypetii znaleźli, to porywającego dzieła nie stworzyli. Mnóstwo w nim momentów kiepskich, ale też sporo scen ciekawych. W efekcie rozsierdzony oglądaną mizerią widz już chciałby zerwać się z fotela i wyjść, gdy musi usiąść, bo rozgryw