"Wesele" w reż. Tomasza Szymańskiego w Teatrze im. Fredry w Gnieźnie. Pisze Stefan Drajewski w Głosie Wielkopolskim.
Ostatnio wszyscy mamy problemy z pamięcią. Myślę tu o pamięci codziennej: podlaniu kwiatków, spotkaniu z przyjaciółmi, ale również o pamięci zbiorowej, narodowej, która zapisana jest w genialnym dziele Wyspiańskiego. Z "Weselem" jest pewien kłopot. Pochodzące z niego sformułowania weszły do języka potocznego. Przywołuje się jego tekst przy najrozmaitszych okazjach, czasami nawet banalnych, a więc jest on ciągle aktualny. Mamy jednak problem z jego aktualizacją na scenie, by nie popaść w folkloryzm lub nie doprowadzić do nadużycia: wyobrażam sobie podział na Samoobronę - ci ze wsi, PO - ci miastowi. Wariantów jest znacznie więcej. Tomasz Szymański z zasady zrezygnował z uwspółcześniania "Wesela", choć zrobił kilka wyjątków. Wprowadził na scenę postać, którą nazwał Pamięć. Grają Bogdan Ferenc, który jest weselnym fotografem, ale w akcie drugim przybiera postać Widma, Stańczyka, Hetmana, Czarnego Rycerza, Upiora, Wernyhory, a w finale