EN

1.06.1988 Wersja do druku

"Portret" Mrożka

Tak się złożyło, że najpierw przeczytałem sztukę, a potem zobaczyłem przedstawienie. Tak się złożyło, w tym wypadku bowiem kolejność mogła być odwrotna. Powstała sytuacja klasyczna niby, jednak dziś nie tak oczywista: nowa sztuka najpierw dała się poznać ze sceny, a dopiero w kilka tygodni później wyszła drukiem (zawierający ją numer "Dialogu" można kupić w foyer teatru). Cóż więc o samej sztuce? Jest bardzo gęsta i bardzo niejednolita. Łączy tak różne i tak zmieszane treści, że miejscami ociera się o amorficzność. Oscyluje pomiędzy komizmem, i to w skeczowym wydaniu (scena u psychiatry), a zamierzeniem wzniosłości - przy czym na końcu przemawia wierszem Miłosza. Dotyka spraw bardzo dziś żywych i wciąż drażliwych, a trudno powiedzieć, czy ma mieć wymowę raczej pokoleniową, czy raczej uniwersalną, i jak to łączyć. Wyczuwa się w niej pęknięcie. Właściwym żywiołem Mrożka zdawał mi się zawsze - jak zresztą chyba wielu

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Portret" Mrożka

Źródło:

Materiał nadesłany

Odra nr 6

Autor:

Tomasz Kubikowski

Data:

01.06.1988

Realizacje repertuarowe