GRZEGORZ JARZYNA realizuje właśnie w TR Warszawa "Drugą kobietę", przedstawienie o reżyserze, gwieździe i życiu w teatrze. Zanosi się na najbardziej osobisty spektakl w dorobku artysty - piszą Anna Gromnicka i Małgorzata Sadowska w Newsweeku.
Wygląda na to, że po latach walki o nowy kształt polskiego teatru, a potem o przetrwanie jednej z najciekawszych scen w kraju 46-letni Grzegorz Jarzyna dojrzał do spektaklu, w którym chce przyjrzeć się samemu sobie. Nie musi to zapowiadać przedstawienia spokojniejszego, bardziej uładzonego od wcześniejszych. - Postrzegam siebie i zespół TR Warszawa jako ludzi, którzy reagują na to, co nas dziwi, boli, uwiera. Kilkanaście lat temu byliśmy bardzo radykalni, bo społeczeństwo było nietolerancyjne. Teraz sytuacja się nieco zmieniła, ale chciałbym, żeby mój - nasz - teatr wciąż działał jak szpicruta - mówi "Newsweekowi" Jarzyna. Tym, co bolało i uwierało, kiedy zaczynał, były choćby kwestie związane z tożsamością seksualną, hipokryzją i zakłamaniem rodziny, kosztami ustrojowej transformacji, dyskryminacją. Na przełomie tysiącleci uderzał w dobre samopoczucie dorobkiewiczów z korporacji, w stróżów moralności zawsze gotowych donosić na "nie