Niedawno w Krakowie oficjalnie konsekrowaliśmy naszego najmłodszego klasyka. Przy tej okazji o Mrożku powiedziano i napisano tyle, że uzupełnienie jego portretu nowym szczegółem wymagałoby zegarmistrzowskiej precyzji. Zresztą najcelniej o Mrożku pisze... Mrożek. Lapidarne autorecenzje są jak jego słynne rysunki: kilka kresek tworzy obraz, którego sugestywności trudno się oprzeć. Stosunek Mrożka do tradycji bywa dwuznaczny. Nie hołubi jej, ale też niezbyt żarliwie ją zwalcza - jest przewrotnym stylistą. W "Portrecie" są parafrazy "Dziadów", aluzje do "Kordiana", pastisze Gombrowicza i dosłowny cytat z Miłosza. Do literackich tropów Kazimierz Dejmek - reżyser przedstawienia - dodaje elementy tradycji teatralnej: sceny z "Dziadów" Swinarskiego. Na Bartodzieja patrzymy poprzez pryzmat romantycznych kreacji Jana Englerta, który jest jednocześnie autorem telewizyjnej wersji przedstawienia. Tylko tym razem teatralne i literackie symbole nie uczestniczą w grze
Tytuł oryginalny
PORTRET
Źródło:
Materiał nadesłany
Antena nr 26