Można było się spodziewać, ze Sławomir {#os#13561}Mrożek{/#} sztukę tę wcześniej czy później napisze. "Portret" wyrasta bowiem z doświadczeń jego pokolenia. "Prawie z dnia na dzień - wyznaje z nieukrywaną ironią autor "Tanga" - pokochałem Józefa Stalina. (...) W praktyce wyraziło się to objęciem posady najpierw reportera, a później publicysty w "Dzienniku Polskim" w Krakowie, z za-sięgiem aż po Rzeszów. Tam to dawałem wyraz mojej miłości na scenie, najpierw gwałtownie, potem stopniowo zwalniając. Miłość trwała około trzech lat, z grubsza biorąc, bo łatwo jest zapamiętać datę, kiedy się pokochało, ale trudno, kiedy się przestało. Ostatnia sztuka Mrożka rozpoczyna się monologiem Bartodzieja, który przed portretem Stalina składa patetyczne wyznanie. Generalissimus był jego największą miłością i uosobieniem wielkiej idei. Bohater sztuki działał i myślał jak w narkotycznym transie: wierny, czujny, pryncypialny.
Tytuł oryginalny
Portret
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój