- Ten spektakl wziął się z niezgody wobec tego, jak politycy i szkoła próbują ideologizować ciało. Edukację seksualną zastępuje się
kuriozalnymi podręcznikami do "wychowania do życia w rodzinie", na religii dzieci mierzą się z treściami bazującymi na zawstydzaniu - mówią Anna Smolar, Paweł Sakowicz i Sonia Roszczuk, twórcy "Thrillera" w Nowym Teatrze w rozmowie z Witoldem Mrozkiem w Gazeta Wyborcza - Co Jest Grane.
Witold Mrozek: Trudno się robi teatr dla nastolatków? To podobno "trudny wiek". Anna Smolar: Zakładamy, że nie ma teatru dla nastolatków, pracujemy tak jak zawsze, tyle że nie tracimy z oczu tego, że przyjdą trzynastolatki. Pamiętamy też, że będziemy grać nie tylko w Nowym Teatrze, ale również w podstawówkach i liceach, na salach gimnastycznych. Interesuje nas zderzenie pracy z ciałem i na temat ciała z przestrzenią szkolną. "Oni" nie są tak bardzo inni od "nas". Osobiście nie czuję się aż tak dużo dojrzalsza, niż byłam w tamtym czasie. Sprawą, nad którą musieliśmy chwilę dłużej się zastanowić była promocja. Nastolatki nie chcą chodzić na rzeczy "dla nastolatków", bo czują się na to za dorośli? Smolar: Najgorzej byłoby udawać, że jesteśmy podobni, jeśli chodzi o język, komunikowanie się w mediach społecznościowych. Ale zależy nam też na tym, by trafiać do młodych widzów bezpośrednio, nie tylko poprzez szkolę. Co zas