Wygrał, bo zbudował przestrzeń wolności - o zamieszaniu wokół "Śmierci i dziewczyny" w Teatrze Polskim we Wrocławiu pisze Aleksander Trojanowski w portalu Krytyki Politycznej.
Być może skandal wokół premiery spektaklu "Śmierć i dziewczyna" w Teatrze Polskim we Wrocławiu to tylko akcja marketingowa. Być może, jak sugeruje prof. Adam Chmielewski, prowokacja dziennikarzy "Gazety Wyborczej", mająca na celu ośmieszenie PiS-owskiego Ministerstwa Kultury. Nie to jest najważniejsze, bo wydaje mi się, że wydarzyło się coś o dużo większym zasięgu - na kanwie "Śmierci i dziewczyny" powstał drugi spektakl, w którym Minister Kultury Piotr Gliński, szefowa Kancelarii Premiera Rady Ministrów Beata Kempa, bojówki ONR i Krucjata Różańcowa, okazały się mimowolnymi odtwórcami głównych ról. Jeśli nawet Ewelina Marciniak ich nie napisała, to przynajmniej, jak się to mówi, ustawiła improwizację. Jako kontekst do rozważań o tym, co wydarzyło się przed Teatrem Polskim (i w związku z samym budynkiem Teatru), chciałbym przypomnieć komentarz Slavoja Žižka do lacanowskiej formuły "stosunek seksualny nie istnieje": "Struktura "