- To przykład jak wydarzenie artystyczne generuje wydarzenie społeczne. W teatrze nie mogło się wydarzyć nic bardziej wartościowego - emocje wokół wrocławskiego spektaklu "Śmierć i dziewczyna" komentuje w recenzji Marcin Kościelniak w Tygodniku Powszechnym.
Po podniesieniu kurtyny salę teatralną wypełnia głośna muzyka i błysk kolorowych świateł. Na środku sceny naga para, kobieta i mężczyzna, porusza się w rytm ruchów frykcyjnych, ekspresowo zmieniając pozycje. Trwa to może pół minuty, po czym kurtyna opada, muzyka milknie, na widowni zapalają się robocze światła. Publiczność wybucha śmiechem i oklaskami. Komunikat jest prosty: chcieliście porno, to macie, a teraz obejrzyjcie spektakl. Chwilę wcześniej przedzieraliśmy się do teatru, wpuszczani pojedynczo przez policję, która interweniowała, odblokowując przejście. Okrzyki "gestapo!" z ust agresywnych mężczyzn, mieszały się ze słowami modlitwy "Ojcze nasz", chóralnie recytowanej przez Krucjatę Różańcową. Barykadujący drzwi teatru - na czele z Piotrem Rybakiem, który kilka tygodni wcześniej na ulicach Wrocławia brał udział w spaleniu kukły Żyda - powoływali się nie tylko na Boga, Honor i Ojczyznę, ale także na Ministra Kultury i Dz