"Widma" w reż. Barbary Sass w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Nieważne czy mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus, wszyscy jesteśmy z piekła rodem... Tyle że damski świat jest wyjątkowo skomplikowany i przeraźliwie mroczny, dowodzi Marina Carr w "Widmach". Irlandzka pisarka sięga po skrywane lęki, odsłania czarne dusze. 30-łetnia Porcja jest matką trojga dzieci, ale niewiele ją one obchodzą ("boję się ich" - mówi). Nieustannie rozpamiętuje związki, jakich nie rozerwała śmierć i upływ 15 lat. Niczym Antygona nieustannie opłakuje brata, który popełnił samobójstwo topiąc się w rzece. Byli bliźniakami, często sami nie wiedzieli, które jest Porcją, a które Gabrielem (takie imię ma Anioł Śmierci). Kobieta nie potrafi go "pochować". Porcja (imię z "Kupca weneckiego" Szekspira, kobiety żyjącej w chaosie) chce być "daleko od tutaj", ale nie umie uciec. Nie jest też w stanie kochać. Z premedytacją wybrała męża, ze względu na imię: Rafael (biblijnie: ideał Anioła Stróża). Ona niczego nie zmieni -