"Stefcia Ćwiek w szponach życia" w reż. Krystyny Jandy w Teatrze Polonia w Warszawie. Recenzuje Monika Tuchalska w Gentlemanie.
Krystyna Janda, tak jak zapowiadała, otwierając swój własny teatr w Warszawie, stawia na kobiety. Kobiety reżyserują, kobiety piszą, kobiety grają, kobiety oglądają. Przynajmniej w większości. Panowie też mają prawo wstępu do teatru i nawet dobrze by było, aby z niego skorzystali. Kilkanaście lat temu widzowie zachwycali się wyreżyserowanym przez Macieja Wojtyszkę monodramem w wykonaniu Krystyny Jandy pt. "Shirley Valentine" (o jego niesłabnącym powodzeniu świadczy fakt, że aktualnie został wznowiony na deskach Teatru Polonia). Cóż to była za sensacja! Tłumy waliły, by oglądać sfrustrowaną kurę domową, jej codzienne przemyślenia, jej samotność w rodzinie, a przede wszystkim jej marzenia i siłę, która pozwoliła na ich spełnienie. Kobiety przyprowadzały do teatru swoich mężów, by pokazać im, jak wygląda ich życie i czego tak naprawdę pragną. Można powiedzieć, że monodram ten był ważnym czynnikiem w procesie ewolucji ról narzucony