Witold Gombrowicz we wstępie do jedynego - jak dotychczas - wydania "Trans-Atlantyku" w kraju, z roku 1957 napisał, iż ta jego powieść jest "między innymi satyrą" a także: "porachunkiem... nie z żadną poszczególną Polską, rzecz jasna, ale z Polską taką jaką stworzyły warunki jej historycznego bytowania i jej umieszczenia w świecie (to znaczy z Polską słabą)". I to jest najbardziej widoczna, najbardziej uderzająca czytelnika, a także teraz widza w teatrze, warstwa powieści. Bohater utworu, nazwiskiem Witold Gombrowicz, rozpoczyna swój żywot na obczyźnie 1. VIII. 1939 r. i wspomina, że spisuje swoje 10-letnie przeżycia, a więc ramy czasowe akcji powieści sięgałyby 1949 r. Ma to swoje znaczenie, gdyby uznać, że pisarz Witold Gombrowicz, jest tą samą osobą co "pisarz Witold Gombrowicz" z powieści. Świat wymyślony w "Trans-Atlantyku" staje więc w opozycji do czasu rzeczywistego, który tu nad Wisłą miał tak brzemienne skutki dla
Tytuł oryginalny
Porachunek z Polską słabą
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Robotniczy nr 115