Jaszcze nie wiemy, jaka będzie ta premiera. Czy nagle stanie się na widowni to coś niezwykłego, nienazwanego, co towarzyszy tylko spektaklom nadzwyczajnym, czy wyjdziemy z teatru oszołomieni, zafrapowani, otumanieni, czy teatr raz jeszcze uświadomi nam z całą przenikliwością: kim jesteśmy, skąd wyrośliśmy?... Są wszelkie szanse na to, aby tak się stało. W sobotę ze sceny Jaracza zabrzmi słowo Gombrowicza. Powieść "Trans-Atlantyk" po raz pierwszy w swoich dziejach przyoblecze się w teatralny kształt. A że i tekst jest niezwykły, sięgający w same trzewia pojęcia "polskość", może rozegrać się przed oczyma widzów wielkie misterium narodowe. Pisał Gombrowicz o "Trans-Atlantyku": "Nie walczyłem wcale z umarłą Polską przedwojenną i dawnym stylem patriotyzmu, pisałem w jakimś sensie satyrę. Odbyłem "porachunek" nie z żadną poszczególną Polską, rzecz jasna, ale z Polską taką jaką stworzyły warunki jej historycznego bytowani
Tytuł oryginalny
...porachunek z Polską słabą
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Robotniczy nr 102