- Jest to taka literatura, że reżyser, który by sobie uzurpował prawo do stwierdzenia, że to jest wizja Schulza, będzie idiotą. Każdy ma swoją wizję Schulza - reżyser KRZYSZTOF BABICKI przed premierą "Nocy wielkiego sezonu" w lubelskim Teatrze im. Osterwy.
Grzegorz Józefczuk: Czy to prawda, że do adaptacji prozy Brunona Schulza przymierzał się Pan od dawna? Krzysztof Babicki: Studiowałem w latach 70. polonistykę i wtedy ukazało się to magiczne, w małym nakładzie wydanie w czerwonej okładce "Sanatorium pod klepsydrą" i "Sklepów cynamonowych". Książka była w tamtych latach wielkim wydarzeniem. I myśmy sobie z kolegami przekazywali te książkę z rąk do rąk do czytania. Od tamtego czasu zaczęły się pojawiać tematy schulzowskie, które we mnie wsiąkały przez wiele lat. Ale pierwsza moja poważna rozmowa o Schulzu odbyła się dopiero w Lublinie. Przyjeżdżając do Lublina, budując repertuar i zespół teatru Osterwy, nie sposób było nie czytać tego, o czym się tutaj dyskutowało i pisało - o Józefie Czechowiczu i właśnie o Brunonie Schulzu. Przeczytałem wtedy książki profesora Władysława Panasa. W 2001 roku, podczas pierwszego sezonu, spotkałem się z prof. Małgorzatą Kitowską-Łysiak, i ona z