"Obrzydliwcy" wg opowiadań Davida Fostera Wallace'a w reż. Marka Kality w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Hanna Karolak w Gościu Niedzielnym.
Nie podejmujmy pochopnie decyzji o tym, kto zawinił wobec zdegradowanych bohaterów. Sam tytuł jest wystarczająco odpychający. A jednak spektakl w Teatrze Dramatycznym cieszy się powodzeniem. Czyżby widzowie wyczuwali w tym jakiś skandal? Nic podobnego. Może poza małą notatką w programie, że David Foster Wallace, autor powieści, której adaptacją jest spektakl, popełnił samobójstwo. Potwierdza to przeświadczenie, że dostrzeganie w rzeczywistości, w której żyjemy, wyłącznie czarnych stron, uniemożliwia harmonijny rozwój osobowości. Kimże więc są tytułowi obrzydliwcy? Na scenie odbywa się coś, co przypomina seans terapeutyczny. A może jest to nieprzeparta potrzeba wyrzucenia z siebie tego wszystkiego, co nam doskwiera, odczuwana przez bohaterów? Zdegradowani w swoim człowieczeństwie, niezdolni odróżnić dobro od zła, momentami epatujący nie-godziwością, opowiadają o swoim dzieciństwie. Widz powoli zaczyna rozumieć ich dramat, ponieważ wie