"Kocham więc jestem" w reż. Ewy Szawłowskiej w Centrum Artystycznym Montownia w Warszawie. Pisze Monika Tuchalska w Gentlemanie.
Ukazanie kolejnych etapów znajomości kobiety i mężczyzny, którzy poszukują miłości. W wyświetlanym podczas spektaklu materiale filmowym widzimy, jak wspólnie układają sobie życie. Nie jest to może propozycja nadmiernie oryginalna - nawet jeśli historia zmontowana jest z trafnie dobranych i interesująco zaaranżowanych piosenek. Twórcy przedstawienia wykorzystali zarówno utwory klasyczne, znane i czasem budzące zbyt ewidentne skojarzenia ("Nie opuszczaj mnie" Brela), jak również piosenki nieco przykurzone, zapomniane, przywołane w nowych sytuacjach ("Anda" Kitschmanna). Spektakl, mimo że zapowiada się jako opowieść o męskich dylematach miłosnych jest popisem taneczno-wokalnym Ewy Szabłowskiej [na zdjęciu], odtwórczyni głównej roli, autorki choreografii i reżyserii. Partnerujący jej Leszek Zduń ogranicza się do min i grymasów oraz popisowego wejścia w kalesonach. Ale przyznać trzeba, że wspólny taniec z łyżkami robi wrażenie.