Nasza wszechpotężna warszawska PO-hydra nie lubi dialogu, różnorodności, spontanu, wolności, zabawy - pisze Jacek Poniedziałek w natemat.pl.
Dlatego gnębi skłotersów, uprzykrza życie klubowiczom i wlepia mandaty właścicielom popularnych knajp, pozbywa się z lokalu w centrum miasta "wrażej" Krytyki Politycznej - tej wylęgarni anarchii i wrogów neoliberalizmu, jak diabeł przed święconą wodą ucieka przed patronowaniem Marszowi Równości, zezwala na brutalne wyrzucenie na bruk kupców ze sklepików w przejściu podziemnym, którzy dzierżawiącej teren od miasta spółce płacą kilkaset złotych za metr kwadratowy, a ta płaci miastu za ten sam metr maksymalnie 10 zł!!! Pewna spółka urządziła więc sobie w komunalnej przestrzeni prywatny folwark. Patrząc na brutalną akcję ochroniarzy tamże, do głowy przychodzi myśl o bezradności człowieka wobec bezdusznej, pewnej siebie, skostniałej i aroganckiej władzy. I że ta władza nie lubi człowieka. Że demokracja jest dla niej pustym sloganem, fasadą. Rozprawiła się też nam nasza warszawska dyktaturka z kulturą - ścięła gilotyną koszty, a