Jest tylko częściowo uzasadniona opinia o tym, jakoby tragedie antyczne były "nietelewizyjne". Że koturny, że patos - a więc konieczny jest dystans widowni i przestrzeń sceniczna. Podczas gdy telewizja, to intymność, prostota środków przekazu aktorskiego itp. W Teatrze TV istotnie unika się raczej tragedii antycznej. Zrealizowano dotąd tylko dwie tragedie Sofoklesa - "Antygonę" i "Króla Edypa". Obie się sprawdziły w tv. Jeszcze bardziej "telewizyjne" są tragedie trzeciego z twórców antycznego dramatu, Eurypidesa. Siłą sprawczą jego tragedii są tylko pozornie wyroki bogów, w istocie motorem napędowym akcji są wielkie ludzkie namiętności. Parafrazując Nałkowską można powiedzieć, że od czasów Eurypidesa na scenie "ludzie ludziom gotują los". To ludzkie namiętności pulsują też w pokazanej w poniedziałkowym Teatrze TV tragedii Eurypidesa "Andromacha". To przede wszystkim dwie wielkie postacie kobiece teatru światowego: żona Hektora a potem niewol
Tytuł oryginalny
Poniedziałek w TV: Andromacha
Źródło:
Materiał nadesłany
"Słowo Powszechne" nr 41