"Wierzysz w życie przyszłe?" - pyta Clov w "Końcówce". Hamm odpowiada: "Poza tym nie znam żadnego". Bohaterowie {#au#247}Becketta{/#} nie mają złudzeń ani co do przyszłości, której nie będzie, ani co do przeszłości, bo nie ustrzegła naszych czasów przed Absurdem. Jest tylko "dziś". Prowadzą egzystencję wyzbytą dobrodziejstw logiki, lecz dość świadomą siebie, aby w pięknie widzieć brzydotę, w dobru zło, a w mądrości głupotę. I tu zaczyna się teatr. Nie uda się on. Jeśli nie zostanie powołany do życia prawdziwy człowiek Becketta - istota radząca sobie ze sprzecznościami. Teatr musi w tym miejscu wybrnąć z głównego Beckettowskiego paradoksu: człowiek, który wewnętrznie opustoszał, skarlał, popadł w chorobę, nie traci swej wieloznacznej pełni. Jest "kikutem" człowieka, ale "kikutem" świadczącym prawdzie. Dane jest tylko kalekie narzędzie poznania, budulec możliwej poezji. Obowiązuje stan walki, walki o słowo, kt
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza nr 25