Festiwal był od początku pomyślany jako pomnik muzyczny dla Jana Kiepury i cechował się wysokim poziomem artystycznym (m.in. dzięki podjęciu współpracy z Jerzym Waldorffem). Dużą rozpoznawalność - także poza granicami Polski - zapewniła przedsięwzięciu chociażby mocna oprawa medialna (m.in. kooperacja z Polskim Radiem). Nadrzędny cel dla taty stanowiła jednak chęć stworzenia z Krynicy uzdrowiska światowej klasy, o bujnym życiu kulturalnym i sportowym - mówi Aleksander Półchłopek - syn twórcy i organizatora Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju.
Jakie są Pana wspomnienia dotyczące początków Festiwalu? Jakiego rodzaju idee przyświecały Pana ojcu podczas inicjowania tego niezwykłego wydarzenia? - Kiedy doszła do skutku ta inicjatywa, a więc w 1967 roku, kończyłem właśnie 18 lat. Mimo że mój muzyczny świat był wówczas zupełnie inny, zapamiętałem to wydarzenie jako jedno z najważniejszych odbywających się w tamtym czasie w Krynicy. A było w czym wybierać, bowiem ówczesny program kulturalny uzdrowiska prezentował się imponująco. Z perspektywy czasu widzę jednak, że mało kto - poza tatą - dostrzegał rangę tego przedsięwzięcia. Ojciec musiał zmierzyć się z licznymi trudnościami - czy wręcz jawną wrogością - ze strony partyjnych władz wojewódzkich, związanymi m.in. z ambiwalentną - ich zdaniem - postawą patrona festiwalu po II wojnie światowej [w latach 1968-71 festiwal nie mógł nosić imienia Jana Kiepury i wydarzeniu nadano miano "Festiwalu Arii i Pieśni"; dzięki starani