"Czyż nie dobija się koni?" w reż. Julii Wernio w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Pisze Krzysztof Karwat w Śląsku.
Zapewne dziś już w Polsce nikt by nie pamiętał o Horace McCoyu, autorze opowiadania "Czyż nie dobija się koni?", gdyby nie słynny film Sydneya Pollacka z wielką rolą Jane Fondy. I gdyby nie ten film zapewne Julia Wernio nie przełożyłaby na język sceny historii o koszmarnym maratonie tanecznym, niszczącym i upodlającym jego uczestników. Zrobiła to, bo uznała, że McCoy i Pollack antycypowali rzeczywistość współczesnej kultury masowej z jej ogłupiającymi teleturniejami, z smsami obiecującymi telewidzom nagrody i jednodniową sławę, z gwiazdami tańczącymi na lodzie, które nigdy prawdziwymi gwiazdami nie były i nie będą, z tzw. celebrytkami, które jeszcze wczoraj były kasjerkami w hipermarkecie, a dziś mamią swymi obfitymi biustami miliony widzów, zarabiając na tym krocie, z piosenkarkami, które śpiewać nie umieją, bo Pan Bóg talentu im poskąpił, a jednak są słuchane, podziwiane i nieprzyzwoicie bogate. Macherzy pracujący na rzecz kolorow