Pomaganie innym jest ponoć wpisane w istotę kobiecości. Ten wyświechtany stereotyp ma się ciągle dobrze. Większość wolontariuszy stanowią kobiety. Od kilku miesięcy jestem jedną z nich. I mam jedną refleksję: pomaganie innym bywa gorzką lekcją o nas samych - pisze Dana Łukasińska.
Od jakiegoś czasu kolekcjonuję mrożące krew w żyłach historie o strasznych wypadkach czy przestępstwach, których ofiarami padają osoby pomagające innym. Trzy lata temu głośna była historia rodziny, która potopiła się w szambie po tym, jak jedna osoba ratowała drugą, a druga trzecią itd. Ratujący najpierw tracili przytomność od siarkowodoru, potem tonęli. W sumie zginęło wtedy siedem osób. Osierocono piątkę dzieci. Pewna 79-letnia staruszka, była szkolna woźna, która zawsze lubiła dzieci, przygarnęła pod swój dach 27-letniego mężczyznę. Biedak szukał miejsca do spania podczas sezonowej pracy, którą wykonywał w tej małej miejscowości. Przez pewien czas żyli w zgodnej symbiozie. A potem z niewiadomych powodów mężczyzna zabił kobietę, zawinął ją w dywan i wystawił na zewnątrz. Głośna ostatnio była sprawa "złotej" Tracey Wilkinson z Wielkiej Brytanii. Po własnych doświadczeniach z alkoholizmem i zwycięstwie nad nim, kobieta