Komedia Michałkowa "Kupiłem pomnik swój", której polską prapremierę zaprezentował warszawski Teatr Powszechny, budzi w widzu pewien niedosyt. Przez dwa akty oglądamy komedię satyryczną, skonstruowaną z humorem i prawdziwym wyczuciem sceny, i już z góry cieszymy się na akt trzeci, w którym "bohater" sztuki, dyrektor miejskich przedsiębiorstw komunalnych, Poczesuchin, zostanie ku naszej satysfakcji całkowicie unicestwiony (oczywiście tylko w sensie moralnym). Niestety jednak akt trzeci dramaturgicznie zawodzi, a dość schematyczne ujęcie tych scen od strony reżyserskiej pogłębia jeszcze uczucie rozczarowania. Rozprowadzona na długi akt z epilogiem końcowa pointa satyry traci ostrość, nuży. A szkoda, bo pomysł dramaturgiczny, stanowiąca oś akcji utworu sprawa pomnika, odkrywa nam w Michałkowie rasowego komediopisarza. Bohater komedii, Poczesuchin, osobistość nadęta nicością lecz ogromnie ważna, w skrytości ducha pieści marzenia o życiu podobnym, j
Tytuł oryginalny
"Pomnikowa" afera
Źródło:
Materiał nadesłany
"Teatr" nr 14