ŁATWO było przewidzieć, że i teatr chętnie sięgnie do tej problematyki. Zainteresowanie historią i kulturą żydowską narastało w Polsce od miesięcy; tej wiosny - czterdziestej piątej od zagłady Getta - musiało nastąpić apogeum. I nie mogło - jak zawsze przy takich zbiorowych fascynacjach - obejść się bez dysonansów. Wspomnieniu jednej z największych tragedii wojny zaczęły nagle towarzyszyć natrętne pojęcia z zupełnie innych rejonów życia: koniunktura, snobizm, moda. Patetyczne wykrzykniki, których nie skąpiono, przez samo sąsiedztwo ulegały dewaluacji; cień interesowności kładł się - niezależnie od intencji twórców! - na wszystkich przedsięwzięciach artystycznych wpisujących się w rocznicowe obchody. Nie bez obaw jechałem więc do Krakowa na "Dybuka" mając w pamięci i ów upiorny kontekst "najmodniejszej tematyki", i nie najlepszą ostatnio kondycję twórczą Andrzeja Wajdy (całkiem nieudana: nie dopracowana i powierzchowną "Panna Ju
Tytuł oryginalny
Pomiędzy szacunkiem i pychą
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 24