Ten spektakl nie jest w stanie zostawić człowieka obojętnym, jest niewygodny, niecodzienny, nietuzinkowy - jest trudny w odbiorze, bardziej przez warstwę muzyczną niż tekstowo-znaczeniową - o "Pułapce" w reż. Eweliny Pietrowiak rozmawiają Marta Januszkiewicz, muzykolog, oraz Karolina Babij z Nowej Siły Krytycznej.
Karolina Babij: Światowa prapremiera operowej "Pułapki" w reżyserii Eweliny Pietrowiak z librettem Zygmunta Krauzego i Grzegorza Jarzyny do muzyki Krauzego była idealnym zakończeniem wrocławskich obchodów Roku Tadeusza Różewicza. Dramat poety wystawiony na deskach opery niewątpliwie jest bowiem wydarzeniem, które zasługuje na uwagę. Marta Januszkiewicz: Dobrze, że współczesne spektakle operowe istnieją na deskach wrocławskiej opery. Wiele się tu dzieje - mamy festiwal opery współczesnej. I chwała! Może to zabrzmi paradoksalnie, ale we współczesności brak opery "naszych czasów", tworzonej "teraz", a w Polsce szczególnie. "Pułapka" zapełnia pewną pustkę repertuarową. Wystawienie jej to piękny ukłon w stronę jednego z najważniejszych polskich pisarzy, żyjącego i tworzącego we Wrocławiu, któremu Nobel przeszedł koło nosa, jak brzmi obiegowa opinia - ze względów politycznych. W każdym razie, 90. urodziny Mistrza były dobrą okazją do przypom