O "Termopilach Polskich" rozmowa z reżyserem Krzysztofem Babickim.
Lubi Pan spektakle długie, rozbudowane, stara się Pan nie skreślać tekstu sztuki... - Bo nie znoszę skreślać! Zbyt często skreśla się to, z czym teatr nie potrafi sobie poradzić. Skreślanie, moim zdaniem, zbyt często wiąże się z pójściem na łatwiznę... Ale "Termopile Polskie" bez skreśleń są chyba nie do zagrania? Nawet nie ze względu na rozmiary, ale na gmatwaninę wątków tematycznych przede wszystkim.. - Tak. I kreślenie tekstu Micińskiego było dla mnie wielką i bardzo trudną lekcją wyboru. Jak Pan "porządkował" Termopile? - Pierwszym kryterium była teatralność scen. Tadeusz Miciński był przenikliwym myślicielem, ale jednocześnie bardzo rozwichrzonym dramaturgiem. Natłok pomysłów, różnorodność poetyk może doprawdy wprawić w osłupienie. Ale, w imię przejrzystości, a więc lepszego zrozumienia myśli autora zdecydowałem się sprecyzować, ujednolicić poetykę mojego spektaklu. Dokonałem także wyboru tematów poruszanych prze