- Ten spektakl ma dwadzieścia lat? Przecież on wciąż jest straszliwie aktualny! - usłyszałam po "Piołunie" Teatru Ósmego Dnia, zagranym w czwartek kościele Matki Boskiej Bolesnej. Różnie się układały akcenty w tym spektaklu przez dwie dekady. Był on jak promień nadziei w świecie skazanym na marazm - wtedy najważniejsza stawała się finałowa scena z okręcikiem - symbolizującym Polskę, wolność, prawdę, piękno, marzenia - wznoszonym przez grupę przyjaciół, którzy przeszli długą, trudną drogę. Był jak zakazana przyjemność w czasach, kiedy nic nie było dozwolone i do rangi symbolu urastała scena na żaglówce, gdzie pije się czerwone wino, całuje w usta i chodzi boso po wodzie w świetle lampionów. Jak przebudzenie, kiedy opadały nam ręce, gnuśnieliśmy, ulegaliśmy codzienności - i jak policzek bolał tekst mówiony przez Tadeusza {#os#8835}Janiszewskiego{/#}: "Nie śpij, kiedy zabijają, nie żryj, kiedy zabijają". Teraz
Tytuł oryginalny
Polskie piekło nadal aktualne
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza-Poznań