"Rzecz dzieje się w Polsce, to znaczy nigdzie" - to zdanie ze wstępu "Ubu królem" zrobiło zawrotna karierę. Stało się niemal symbolem absurdu, w jakim trwał nasz kraj przez dziesięciolecia. Niektórzy uważali, że skoro teraz jesteśmy nareszcie we własnym domu - zniknie absurd, a sławne zdanie trafi do lamusa. Ale skądże! Mamy co prawda wolność i RP zamiast PRL, ale nonsensów i bzdur, zarówno w życiu codziennym jak i w polityce, nie ubyło. Faktu, że "duch Ubu jest wiecznie żywy" nie mógł nie zauważyć zainteresowany polityką, tak na scenie jak-i w życiu, twórca Kazimierz Dejmek. Oczywiście dzisiejszy Ubu nie jest już groźnym, żądnym krwi satrapą - jak go chętnie (na ile pozwalała cenzura) dotychczas interpretowano. Dużo się jednak zmieniło. Ubu jest gruby i śmieszny, woli bardziej śpiewać niż mordować. Wykreowany przez żonę na władcę, bierze koronę bo musi... Najnowszą premierę dyrektor Teatru Polskiego przygotował w bardzo
Tytuł oryginalny
Polski Ubu
Źródło:
Materiał nadesłany
TOP nr 22