Teatr Pawła Szkotaka jako jedyny chyba w Polsce specjalizuje się we współczesnym repertuarze krajów dawnego soc-bloku. I wiadomo dlaczego, bo w tych sztukach polski widz odnajduje te same sprawy, problemy i postawy ludzkie, z którymi spotka się u nas. Są one nieporównanie bardziej nam bliskie i zrozumiałe od z natury rzeczy bardziej komercyjnej i bezproblemowej, chociaż nie tak błyskotliwej warsztatowo dramturgii zachodniej. I jedną z takich to sztuk wprowadził w sobotę na swe afisze Teatr Polski. A jest to kolejna, trzecia już na tej scenie za tej dyrekcji, sztuka węgierska. Tym razem autorstwa Gyórgy Spiro "Dogrywka", w reżyserii Moniki Dobrowlańskiej. Fabuła jej jest bardzo prostą powiedziałbym nawet schematyczna, bo zbudowana na jednym modelu sytuacyjnym i pomyśle, rodem z teatru telewizji. Oto przed drzwiami pewnego starego i wyraźnie ubogiego emeryta dawnego funkcjonariusza komunistycznej służby bezpieczeństwa pojawia się przybysz z dalekiej Ameryki,
Tytuł oryginalny
Polska w sztuce węgierskiej
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski nr 242/16.10.