- Ucieszyłbym się, gdyby publiczność odebrała ten tekst jako pretekst do przemyśleń. Zdaję sobie jednak sprawę, że to pobożne życzenia. Nie chcę pogłębiać żadnych podziałów - rozmowa z dramaturgiem JAROSŁAWEM JAKUBOWSKIM przed premierą sztuki "Licheń Story" w Teatrze im. Horzycy w Toruniu.
Tomasz Bielicki: Ile razy był Pan w Licheniu, zanim pojawił się pomysł na napisanie tej sztuki? Jarosław Jakubowski: Tylko jeden raz. To była taka zorganizowana wycieczko-pielgrzymka, w której wziąłem udział kilka lat temu. W Licheniu zobaczyłam całą Polskę w pigułce. Studentów, inteligencję, klasę średnią, nowobogackich, prostych mieszkańców małych miasteczek i wsi... Cały przekrój naszego społeczeństwa. Licheń jest też o tyle szczególny, że - moim zdaniem - łączy w sobie sferę sacrum i profanum. Wokół tej pierwszej wyrosła bowiem cała machina handlowa. Nie trzeba nawet tam pojechać, aby zdać sobie sprawę, jaką to ma już skalę. Czysty biznes. - Sacrobiznes. Licheń to taka Częstochowa gminnej Polski B. Krótko po tej wycieczce napisałem opowiadanie, a w zasadzie quasi reportaż, w którym opisałem swoje wrażenie z tego pobytu. Z perspektywy człowieka - ani to turysty, ani to pielgrzyma - który próbuje odnaleźć się w tym świ