Zapowiedź dyrekcji wrocławskiej Opery, że zamierza doprowadzić do polskiego prawykonania "Porgy i Bess" Georga Gershwina, wywołała długotrwałą falę dyskusji. Wiadomo przecież, dlaczego to żaden z polskich teatrów nie pokusił się dotychczas o wystawienie tej znakomitej pozycji. Panowało przekonanie, że tylko artyści murzyńscy są w stanie dobrze to dzieło odtworzyć. Wystawienie "Porgy" w teatrze białych wydawało się ryzykiem nie mniejszym, niż np. powierzenie Murzynom naszej "Halki", n.b. z mazurem i tańcami góralskimi (!). Znamienne, że przed premierą mało kto wierzył w powodzenie tak śmiałego przedsięwzięcia, natomiast po premierze, natychmiast rozeszła się fama, iż eksperyment jest w pełni udany. Skończyły się dyskusje, zaczęła się passa tłoku na widowni, bilety są rozchwytywane, prasa chwali przedstawienie. Jak się to właściwie stało? Myślę, że główną przyczyną ogromnego powodzenia "Porgy i Bess" jest
Tytuł oryginalny
Polska prapremiera Porgy i Bess
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 127