"Miłość do trzech pomarańczy" w reż. Michała Znanieckiego w Operze Krakowskiej w Krakowie. Pisze Anna Woźniakowska na blogu w portalu Polska Muza.
Premiera, a właściwie polska prapremiera "Miłości do trzech pomarańczy" Sergiusza Prokofiewa przedstawiona Operze Krakowskiej w piątek 25 kwietnia była ze wszech miar udana. Reżyser Michał Znaniecki stworzył spektakl zwarty, rozwijający się konsekwentnie. Dobrze wykorzystał elementy commedii dell'arte. Łącząc je z odniesieniami do czasów Prokofiewa, ale i do współczesności, szczególnie wyraźnymi w zaprojektowanych przez siebie kostiumach, podkreślił ironiczno-satyryczną wymowę dzieła. Nawet nieoczekiwana zmiana zakończenia - zło w postaci Fata Morgany jednak zwycięża - wydaje mi się przy takim odczytaniu opery uzasadniona. Oglądając "Miłość do trzech pomarańczy" w Operze Krakowskiej można się dobrze zabawić, można się też zadumać nad światem, w którym tak łatwo miernoty zdobywają władzę. Sukces piątkowej premiery to zasługa przede wszystkim wykonawców. Kierownik muzyczny i dyrygent Tomasz Tokarczyk zgromadził na krakowskiej scen