U nas wciąż panuje przekonanie, że jeśli ktoś ma talent, zaistnieje w świecie. Tymczasem karierom artystów trzeba pomagać. Spektakle Grzegorza Jarzyny i Krzysztofa Warlikowskiego trafiły na słynny festiwal do Edynburga, bo jego dyrektor Jonathan Mills miał wcześniej szansę poznać polski teatr - przed Kongresem Kultury Polskiej pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
Do zaoferowania mamy więcej niż tylko Chopina i ludowe przyśpiewki. Straciliśmy dużo czasu. Gdy inne kraje już w latach 90. zrozumiały, że motorem napędzającym gospodarkę stał się przemysł kultury z branżą muzyczną, księgarską, filmową, sztuk audiowizualnych oraz dzięki niesłychanemu rozwojowi turystyki kulturalnej, my nie przeprowadziliśmy niezbędnych reform w zarządzaniu instytucjami kulturalnymi, a kolejnym ministrom brakowało wiary w skuteczność działań promocyjnych. Tymczasem dziś to kultura kreuje indywidualny wizerunek poszczególnych krajów. U nas wciąż panuje przekonanie, że jeśli ktoś ma talent, zaistnieje w świecie. Tymczasem karierom artystów trzeba pomagać. Na światowym rynku sztuki mocną pozycję mają Wilhelm Sasnal, Paweł Althamer i Monika Sosnowska, ale poprzedziły to wysiłki kilku prywatnych galerii czy Fundacji Galerii Foksal. Spektakle Grzegorza Jarzyny i Krzysztofa Warlikowskiego trafiły na słynny festiwal do Edynburga