Wigilia w tym roku dosyć jest chuda, co i dobrze, bo - choćby z konieczności - uduchowiona. Zawsze opowiadałem się przeciw Świętu Brzucha na rzecz Święta Ducha. Brzuch mamy całe życie, które to życie spędzamy przeważnie na zabiegach koło tegoż brzucha napełnienia. Duch od czasu do czasu tylko dochodzi do głosu, przytłoczony aktywnością swego partnera i sjamskiego brata, z którym skazany jest na doczesną wędrówkę aż po moment Wielkiego Rozwodu duszy z ciałem. Do tego zaś czasu wędrują obaj nierozłączni, jak Don Kichot z Sancho Pansą: duch jest oczywiście Don Kichotem, brzuch - Sancho Pansą. Święta zaś są ucztą Don Kichota, który, jak wiadomo, bardziej wyobraźnią i ideą się karmił, niż chlebem i mięsem. Rubaszny i praktyczny jego sługa rad nie rad przychylić się musi Dnia tego osobliwego do obyczajów swego pana, choć interpretuje je i kamufluje na swój sposób, święcąc na przykład wieczór ów postny łakomym obżeraniem się ry
Tytuł oryginalny
"Polska chata skąpa" czyli wigilia chuda
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny