- Po ćwierćwieczu naszej transformacji nadal nie udało się wypracować systemu ani modelu finansowania kultury polskiej - mówi Krzysztof Mieszkowski, poseł Nowoczesnej, dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu, w rozmowie z Bronisławem Tumiłowiczem z Przeglądu.
Bronisław Tumiłowicz: Czy nie ma sprzeczności w tym, że dyrektor państwowego teatru, który nieustannie narzeka na szczupłość publicznych dotacji, został wybrany do Sejmu z ugrupowania wolnorynkowego, postulującego liberalizm gospodarczy, a nie socjalne rozdawnictwo? Krzysztof Mieszkowski: - Zgodnie z art. 20 konstytucji podstawą ustroju RP jest społeczna gospodarka rynkowa opierająca się m.in. na wolności, współpracy i dialogu. Ten zapis obowiązuje wszystkich, także ugrupowania polityczne, niezależnie od filozofii, jaką się kierują, więc w moim kandydowaniu do Sejmu nie ma sprzeczności. To rezultat młodej i rozwijającej się jeszcze demokracji. Jak widać, było to możliwe, a nawet konieczne. Jeszcze na początku sierpnia 2015 r. nie przypuszczałem, że wezmę udział w wyborach, chociaż Teatr Polski we Wrocławiu był postrzegany przez część krytyki jako teatr także polityczny, do czego w dużym stopniu przyczynili się urzędnicy z Platformy Obywa